Do widoku strażników miejskich na ulicach już się wszyscy przyzwyczailiśmy. Nie ma w tym niczego dziwnego, bo
straż miejska w Szczecinku istnieje już 10 lat. Dziś w Komendzie Straży Miejskiej odbyły się jubileuszowe
obchody. Straż powołano na mocy ustawy o policji. W 1992 roku była to nowość jak na ówczesne czasy, chociaż
instytucja ta znana była znacznie wcześniej. Już w średniowieczu organy władz miejskich powoływały strażników
dbających o porządek, nakazujące np. gaszenie ogni. Jednak nowoczesna straż miejska jest instytucją nową.
Dzisiejsi strażnicy mają znacznie szerszy zakres kompetencji niż ich poprzednicy ze średniowiecza, ale też
dbają o porządek, napominają zapominalskich, karają opornych i ściśle współpracują z policją. Szczecineccy
strażnicy, a było ich na początku dwudziestu, w ciągu minionych 10 lat przeprowadzili aż 42 tysiące różnych
interwencji. W 1994 roku wsławili się akcją deportacji poza granice miasta żebrzących Rumunów. Różnie to
odbierano, ale było to działanie skuteczne. Rumunów nie było już na ulicach miasta. Strażnicy miejscy
doprowadzili również do likwidacji dzikich wysypisk śmieci, z uporem maniaka sprawdzali gdzie właściciele
prywatnych posesji wywożą swoje śmieci. Takie działanie doprowadziło do podpisania przez właścicieli umów
i problem przestał istnieć. Podobnych działań przynoszących wymierną korzyść miastu było wiele. Jednak wśród
wielu bardzo pozytywnych dokonań i działań - zdarzały się także wpadki rzucające cień na całą instytucję.
Należy do nich incydent pobicia i ograbienia Rumuna przez jednego ze strażników. Strażnik odpowiadał karnie.
Oczywiście z szeregów straży miejskiej został natychmiast dyscyplinarnie usunięty. W straży miejskiej pracują
ludzie odpowiednio przygotowani. Muszą wykazać się odpowiednią kondycją fizyczną. Niedawno, jeden z byłych
strażników miejskich, - chociaż już w straży nie pracuje - wykorzystał umiejętności tam nabyte do zatrzymania
i przekazania w ręce policji złodzieja samochodów, który okazał się zawodowym zapaśnikiem. To świadczy o
sprawności tych ludzi.
Dziś były kwiaty, podziękowania i skromne upominki dla strażników. Burmistrz Marian Goliński, jeden z twórców
tej instytucji zapewniał, że straż miejska wpisała na trwałe wpisała się w pejzaż miasta, a z jej istnienia
jest zdecydowanie więcej plusów niż minusów. Podobny pogląd wyraził komendant powiatowy policji Henryk Wiech.
Jest jednak wielu mieszańców twierdzących, że jest to instytucja niepotrzebna. A pieniądze na jej utrzymanie
lepiej przekazać policji. Z takiego założenia wyszły też niektóre samorządy w Polsce, które zlikwidowały straż
na swoim terenie. O ile trudno dziwić się przeciętnym obywatelom, którzy nie chcą być napominani przez
strażników - o tyle trudno jest zrozumieć samorządy, które w taki sposób szukają oszczędności. Na
bezpieczeństwie - niestety - zaoszczędzić się nie da.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze