Po raz pierwszy w historii narodu romskiego dwóch Romów spotkało się przed polskim sądem powszechnym jak przeciwnicy procesowi.
- To dla nas jest wielkie, ale negatywne wydarzenie - mówił Don Wasyl, znany romski artysta, obserwator procesu. - Nasze sprawy, zgodnie z naszym prawem i obyczajem powinien rozpatrywać Szaro Rom, czyli król Cyganów. Jeszcze nigdy nie było tak, że naszymi wewnętrznymi sprawami zajmuje się sąd powszechny.
Sprawa dotyczy rozdziału pieniędzy przeznaczonych na pomoc dla Romów. Bogdan Trojanek, lider zespołu Terne Roma ze Szczecinka, zarzuca swemu kuzynowi Romanowi Chojnackiemu, który jest jednocześnie prezesem Związku Romów Polskich i ministrem w Światowej radzie Cyganów Internationale Romani Union, że nie przedstawił Romom dowodów z realizacji pomocy, na którą środki otrzymywał z różnych źródeł. Chodzi o rozdział kwoty prawie 240 tysięcy dolarów amerykańskich, które przeznaczone były dla romskich ofiar Holokaustu. Bogdan Trojanek w piśmie, które rozesłał do różnych instytucji samorządowych i państwowych, podważa wiarygodność Chojnackiego jako przedstawiciela Romów, jako ministra Internacionale Romani Union - Światowej Rady Cyganów. Wcześniej sprawę rozpatrywał Szaro Rom, który uznał racje Trojanka. Szaro Rom nie chciał oglądać pisemnych sprawozdań (nie umie czytać ani pisać), chciał, by Chojancki przedstawił mu konkretne osoby, które taką pomoc otrzymały. Takich osób jest wiele, ale - zdaniem B. Trojanka - kwoty, które otrzymały są za małe w stosunku do otrzymanych przez Związek Romów Polskich pieniędzy. Chojnacki oddał sprawę do sądu - domaga się odwołania oskarżeń i przeproszenia.
- Starsi Romowie zostali wprowadzeni w błąd - twierdzi R. Chojnacki. - Ktoś zamieszał im w głowach. ZRP prowadzi rozległą działalność, wszystko w oparciu o specjalne programy, z których realizacji rozliczamy się przed odpowiednimi instytucjami.
Na potwierdzenie swoich słów Chojnacki przedstawia różne dokumenty stwierdzające prawidłowość rozliczeń. To jednak nie przekonuje B. Trojanka. W czwartek sąd przesłuchał pozwanego. W rozprawie uczestniczył największy autorytet romski Król Cyganów Szaro Rom Henryk Nudziu Kozłowski, który cały czas zabiega o porozumienie. Po przesłuchaniu niewiele brakowało do wycofania oskarżeń i ugody. Jednak do tego nie doszło. B. Trojanek odmawia wycofania pisma, które rozesłał do różnych instytucji.
- Ja nie mogę wycofać się z tego pisma - twierdzi B. Trojanek. - Napisałem je na prośbę starszych Romów, którzy czują się oszukani. Jeżeli oni się wycofają, to ja to pismo odwołam i uznam za nieporozumienie.
R. Chojnacki jest gotów zrezygnować z dalszego prowadzenia sprawy pod warunkiem wycofania tego pisma i uznanie go za nieporozumienie.
- Ja wiem, że sprawa przed polskim sądem bulwersuje środowisko romskie - mówił R. Chojnacki. - Jeżeli zawodzi sprawiedliwość cygańska trzeba jej szukać przed polskim sądem. Romowie muszą nauczyć się korzystania z polskiej sprawiedliwości. Niektórzy nazywają mnie rewolucjonistą, ale nasze zwyczaje, które hamują nasz rozwój powinny być zmienione.
Pozostawienie tej sprawy bez wyjaśnień dla R. Chojnackiego oznacza koniec wiarygodności w Polsce i w świecie. Stąd jego zabiegi o przywrócenie dobrego imienia.
Na rozprawę przyjechało kilkudziesięciu Cyganów z całej Polski. Zwolennicy stron bardzo głośno wyrażali swoje poglądy na korytarzach sądowych, sędzia musiał wżywać służby porządkowe w celu uciszenia dyskutujących. Przed gmachem sądu dyskusje toczono do chwili zamknięcia sprawy. Po rozprawie, strony rozjechały się w różnych kierunkach. Następna rozprawa, o ile wcześniej nie dojdzie do ugody, odbędzie się 12 grudnia.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze