Atrakcji turystycznych u nas za wiele nie ma. W dni robocze Szczecinek jest raczej sennym, trochę rozleniwionym miasteczkiem. Na ulicach trudno o rozrywkę. Jedynie w niedzielne popołudnia w muszli parku miejskiego cos się dzieje. A jak to jest gdzie indziej?
W Ronne, największym mieście Bornholmu trudno jest przejść, by nie natknąć się na jakąś atrakcję. W zwykły roboczy dzień na rynku koncertował amerykański zespół jazzowy. Mieszkańcy i turyści w letniej kawiarence sączyli napoje orzeźwiające, spożywali różne potrawy lub robili zakupy w rozstawionych na lato kramikach. Przyjemne połączono z pożytecznym. Kilkadziesiąt metrów dalej niebieski mim za parę koron prezentował swoje umiejętności. Charakteryzacja, dobrze wybrane miejsce i umiejętności sprawiały, że ludzie nie skąpili miedziaków. W każdej części miasteczka cos się działo. Przy jednym z pubów natknęliśmy się na arcyciekawa orkiestrę grającą na przeróżnych beczkach, ale za to jak. Skoczne i gorące rytmy bardzo szybko przyciągnęły tłumy ciekawych. I tak miało być. Grupa przy okazji promowała swoja płytę, którą można było bezpośrednio kupić. Patrząc na to jak mieszkańcy Bornholmu promują swoja wyspę i swoje miejscowości, jak starają się umilać czas turystom, jak zachęcają do ponownego odwiedzenia wyspy, poczuliśmy zazdrość, że u nas czegoś takiego nie ma. Obszerne fragmenty tych niecodziennych koncertów pokażemy w Magazynku kulturalnym.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze