Mieszkańcy gminy Borne Sulinowo protestują przeciwko lokalizacji na terenie gminy ferm skoncentrowanej hodowli trzody chlewnej prowadzonej przez czaplinecką spółkę PRIMA, działającą w oparciu o kapitał amerykański. Spółka zamierzała ulokować jedną z ferm w Liszkowie, ale tu na przeszkodzie stanęły wymagania formalno-prawne. Plan przestrzennego zagospodarowania gminy nie przewiduje w tej miejscowości miejsca na taką działalność. Firma wypatrzyła inną miejscowość, Kiełpino, gdzie w czasach PGR istniała ferma tuczu trzody chlewnej. Ruiny zabudowań w Kiełpinie dzierżawiła od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa mieszkanka Silnowa, która cesją przekazała swoją umowę PRIMIE. Burmistrz Bornego Józef Tomczak nie słysząc protestów mieszkańców wydał PRIMIE decyzję o warunkach zabudowy. Firma natychmiast przystąpiła do działania.
Czaplinecka Firma PRIMA w ciągu trzech lat swojej działalności urosła do miana wroga publicznego numer jeden. Zdaniem rolników, nie tylko niszczy ich, ale także zatruwa środowisko. Smród wydobywający się z ferm jest nie do zniesienia. Przekonali się tym dotkliwie mieszkańcy kilku miejscowości, gdzie fermy są zlokalizowane. Hodowla prowadzona jest metodą bezściółkową, co oznacza, że zwierzęta stoją na gołych kratach, pod którymi przebiegają kanały na gnojowicę. Od listopada do marca, ze względu na zamarzniętą ziemię gnojowica powinna być gromadzona w specjalnych lagunach, a w pozostałych porach roku wylewa się ja na okoliczne pola. Nie zmienia to faktu, że niesamowity fetor jest wszechobecny. Mieszkańcy są oburzeni, gdyż nie tylko nie otrzymali pracy, ale jeszcze cierpią z powodu smrodu. Samorządy raczej ostrożnie podchodzą do sprawy. Już wiedzą, że wyrażając zgodę na lokalizację fermy nie zmniejszą bezrobocia, gdyż w fermach wszystkie procesy hodowlane sterowane są komputerami. Do obsługi fermy wystarcza zaledwie trzy - cztery osoby.
W czasie spotkania rolników w Dąbiu w gminie Borne Sulinowo mówiono o wszystkich zagrożeniach.
Obecny na spotkaniu starosta szczecinecki Krzysztof Lis obiecał, że dokładnie przyjrzy się wszystkim poczynaniom PRIMY na terenie powiatu szczecineckiego i uczyni wszystko, by powstrzymać jej ekspansję. Rolnicy z nadzieją przyjęli zapewnienia starosty. Również z nadzieją wysłuchali opinii zastępcy przewodniczącego Rady Miejskiej Bornego Sulinowa Jacka Bindasa, który obiecał, że rada zajmie się tą sprawą i zażąda wyjaśnień od burmistrza. Obecni na zebraniu przygotowali protest do władz Bornego w tej sprawie.
Pamiętać trzeba, ze z fermy skoncentrowanego tuczu świń nie roznosi się woń perfum, a fetor gnojowicy. Firma rozbudowuje swoje fermy nie licząc się z powonieniem mieszkańców. I nie musi, bo wystarczy, że zgromadzi wymagane prawem dokumenty i może rozpoczynać działalność. Nie można siedzieć z założonymi rękoma - twierdzą rolnicy z gminy Borne Sulinowo. - I właśnie dlatego będziemy protestować aż do skutku. A jeżeli ktoś chce mieć gnój, to będzie go miał, u siebie...- zagrozili wychodząc z sali.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze