Reklama
O włos od przegranej
- 02.09.2002 00:00 (aktualizacja 16.08.2023 05:55)
Piłkarze IV ligowego Darzboru podejmowali wczoraj kolegów z Lecha Szczecinek. Były to swego rodzaju środkowopomorskie derby. W roli cichego faworyta występowali piłkarze Darzboru chociaż przed meczem wyrażano - uzasadnione jak się później okazało - obawy o wynik. Wraz z pierwszym gwizdkiem w niebo poszybowało 50 gołębi na znak przyjaźni z Lechem a Piotr Kibitlewski, piłkarz Lecha grający w poprzednim sezonie w Darzborze, otrzymał od dawnych kolegów klubowych proporczyk. Mecz obfitował w bramki i... żółte kartki, których sędzia Marcin Świerszcz rozdzielił aż 8. Pierwsza połowa to zdecydowana przewaga Darzboru ku olbrzymiej radości około 900 kibiców obserwujących mecz. Padły aż trzy bramki. Na listę strzelców wpisali się Grzegorz Kwiatkowski w ósmej minucie, dziesięć minut później Sochalski ładną główką skierował piłkę do bramki Klentaka i w 30 minucie Krzysztof Bernatek pewnie wykorzystał rzut karny. Wynik 3:0 do przerwy satysfakcjonował gospodarzy na tyle, że po wznowieniu gry role się odwróciły. Zespołem dominującym był Lech. Był to wynik zmian ustawień Darzboru. Piłkarze Lecha udowodnili, że gra się do końca. Pierwszą bramkę zdobyli w 80 minucie, drugą w 89, a trzecia tuż przed gwizdkiem kończącym spotkanie. Kibice ze zdumieniem przyglądali się temu, co działo się na boisku. Większość z nich obwiniała trenera zespołu Kazimierza Lisa, za zbyt częste przesunięcia na boisku i bezsensowne zmiany.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze