Bornholm to niewielka duńska wyspa położona w pobliżu polskiego wybrzeża Bałtyku. Na powierzchni około 480 km kwadratowych zamieszkuje około 45 tysięcy mieszkańców. W minionym tygodniu ekipa Telewizji Zachód wybrała się tam z kamerą. W czwartek wieczorem jacht Baltic Star z ekipą telewizji Zachód na pokładzie odbił od kei portowej w Kołobrzegu. Baltic Star, to duży jacht o ożaglowaniu typu kuter. Początkowo wiatr nie dopisywał toteż płynęliśmy wykorzystując silnik. Później postawiliśmy żagle i rozpoczęła się żeglarska przygoda. Pierwszym portem, który odwiedziliśmy było Nexo. Do tego portu dobijają wodoloty z Kołobrzegu. Co charakterystyczne, to to, że nikt nas nie pytał o paszporty, celników i pograniczników w ogóle nie widzieliśmy. Po zwiedzeniu Nexo wzięliśmy kurs na Svaneke. To jeden z większych portów jachtowych na wyspie, których jest to kilkanaście. W Svaneke mogliśmy skorzystać z dobrodziejstw cywilizacji, czyli pryszniców i umywalni, bo na jachcie z wiadomych względów korzystanie z tego typu urządzeń jest mocno ograniczone. Tu też zatrzymaliśmy się na nocleg. Po zwiedzeniu tej części wyspy, gdzie szczególną naszą uwagę zwróciła dbałość mieszkańców o swoje posesje, a także rozległa sieć dobrych dróg i ścieżek rowerowych, rano wyruszyliśmy na sąsiednia wyspę Christianso. Ta wysepka jest wyjątkową atrakcją. Zamieszkuje ją tylko 110 stałych mieszkańców, z sąsiednią wyspą łączy ją drewniany mostek. Na wyspie są dwa samochody ciężarowe. Żaden z mieszkańców nie posiada samochodu osobowego, nie ma tu dróg bitych. Nie ma tu też źródeł słodkiej wody, a stali mieszkańcy w ogóle nie płacą podatków. W przeszłości była twierdzą, więzieniem dla kobiet lekkich obyczajów, a także bastionem broniącym Danii przed ekspansją ze wschodu. Z Christianso wróciliśmy na Bornholm. Morze było spokojne, żeglowanie było wielką przyjemnością. Jacht Baltic Star spisywał się znakomicie. Na Bornholmie cumy rzuciliśmy w Allinge. Po zejściu na ląd wybraliśmy się na kilkugodzinną wycieczkę wokoło północnego cypla wyspy. Wspinaliśmy pod wysokie skaliste wzniesienia aż doszliśmy do nieczynnych kamieniołomów. Jest to obecnie rezerwat przyrody, w którym można zobaczyć budowę geologiczną zewnętrznej warstwy skorupy ziemi. Strome, sięgające 82 metrów wyrobisko z niewielkim jeziorkiem na dnie robi wrażenie. Później, idąc skrajem północnego klifu, gdzie morze toczy odwieczną walkę z lądem podziwialiśmy strome urwiska i na horyzoncie wzrokiem szukaliśmy wybrzeża szwedzkiego. Przy dobrej widoczności stały ląd jest widoczny. Z klifu, poprzez prawie trzysta schodków wdrapaliśmy się na najwyższe wzniesienie w okolicy, gdzie sterczą ruiny jednej z największych duński warowni - Hammershus. Zamczysko wzniesiono we wczesnym średniowieczu. Początkowo służyło do obrony wyspy przed korsarzami, później straciło na znaczeniu i zostało zamienione na wiezienie. W XVIII wieku rozpoczęto jego częściową rozbiórkę, ale kilkadziesiąt lat później zapadły decyzje o utrzymaniu zamku w stałej ruinie. W każdej części zamku, przy każdej zachowanej budowli umieszczone są opisy dziejów zamczyska. Z zamku, korzystając ze skrótów, wróciliśmy do Allinge. W porcie odbywał się akurat festyn wyborczy jednego z lokalnych polityków. Duńczycy i załogi cumujących w porcie jachtów wspólnie bawili się słuchając dobrej muzyki. My natomiast około godziny 21 odcumowaliśmy i wzięliśmy kurs na Kołobrzeg. Morze już nie było tak przyjazne jak dotychczas. W nocy, po minięciu trawersu Nexo rozpoczęła się niezła huśtawka. Co wrażliwsi musieli składać daninę Neptunowi. Dopiero nad ranem uspokoiło się trochę i już bez przeszkód dopłynęliśmy do portu.
A w sierpniu na Bornholm wybiera się grupa rowerzystów ze Szczecinka z Bogdanem Bereszyńskim.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze