Reklama
Wczoraj na jeziorze przez ponad trzy godziny trwała akcja poszukiwania wędkarza, którzy zaginął podczas burzy. Silny wiatr wywrócił łódź i dwaj mężczyźni znaleźli się w wodzie. Jednego odnaleziono szybko, nie było natomiast wiadomo, co stało się z drugim. Dwaj bracia wybrali się na ryby. Na jeziorze zaskoczyła ich burza. Łódź nabrała wody i wywróciła się. Obaj mężczyźni wpław zaczęli płynąć do brzegu. Jeden dopłynął i zszokowany schował się w lesie. Nie zainteresował się, co stało się z bratem, nie zgłosił nikomu o zdarzeniu. Wywróconą łódź zauważyli inni wędkarze, którzy po burzy wypłynęli na jezioro. Powiadomiono policję. Policja najpierw ustaliła właściciela łodzi, a następnie odnaleziono jednego z mężczyzn. Ten jednak nie potrafił powiedzieć, co stało się z bratem. Policja rozpoczęła dwutorowe działania. Z łodzi przeczesywano jezioro, a na lądzie trwało sprawdzanie wszystkich możliwych miejsc jego pobytu. Gdy stwierdzono, że zaginionego nie ma w miejscach jego stałego pobytu ściągnięto płetwonurków z Bornego, by rozpocząć przeszukiwanie dna jeziora. Po przybyciu nurków okazało się, że zaginiony zjawił się na przystani, gdzie zazwyczaj cumuje swoja łódź i był bardzo zdziwiony trwającymi poszukiwaniami. Postawa obu niedoszłych topielców budzi zastrzeżenia. Nikogo nie powiadomili o zdarzeniu, nie przejmowali się też wzajemnie swoimi losami. Ich beztroska naraziła policję i straż pożarną na spore straty i prowadzenie nikomu niepotrzebnej akcji przez ponad trzy godziny.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze