To, co dzieje się w szczecineckim szpitalu spędza sen z powiek samorządowcom i lokalnym politykom, a dzieje się źle. Szpital jest zadłużony już na kilkanaście milionów złotych. Problem w tym, że udziałowcy szpitala, a są nimi szczecineckie samorządy miasta i powiatu, obwiniają się wzajemnie o zaistniałą sytuację. Dziś na nadzwyczajnej sesji Rady Miasta szpitalowi poświecono prawie dwie i pół godziny. Kilka faktów przedstawił tymczasowy prezes szpitala Marek Kotschy. Dostawcom szpital jest winny ponad 13 i pól miliona złotych, ale to nie wszystko. Zadłużenie wobec ZUS do kolejne 3 i pól miliona. Do tego dochodzi groźba wejścia komornika i wstrzymanie dostaw. Komunikacja Miejska za paliwo do karetek żąda gotówki, Energetyka Cieplna grozi wstrzymaniem dostaw, nie są uregulowane faktury za krew.
- Myślę, ze nikt się z tego nie cieszy - mówi pełnomocnik burmistrza ds szpitala Jerzy Hardie – Douglas. Jeżeli coś z tym nie zrobimy, to zadłużenie zwiększy się i szpital padnie. W szpitalu trwa audyt i nikt nie jest w stanie przewidzieć jego wyniku. A tymczasem oba samorządy nie mogą dojść do porozumienia. Konflikt rozpoczął się po wyborach samorządowych, gdy Platforma Obywatelska utraciła większość w radzie powiatu, a koalicjantem Porozumienia Samorządowego zostało Prawo i Sprawiedliwość. Samorząd miasta zarzuca samorządowi powiatu podejmowanie arbitralnych decyzji w sprawie lecznicy bez uzgodnień. Powiaty odpiera zarzuty, a szpital pogrąża się w długach.
Napisz komentarz
Komentarze