Jest to producent rozmaitych przedłużaczy, rozgałęźników, gniazd, puszek instalacyjnych przewodów przyłączeniowych. Obecnie zatrudnia 10 skazanych . - Nazywam ich długodystansowcami – mówi z uśmiechem Grzegorz Koński, pracownik kontrahenta, nadzorujący pracę skazanych. - Połowa to osoby z wyrokami dożywotnimi, inni z tzw. ćwiartką, czyli 25 lat więzienia. Są jednak bardzo zdyscyplinowani, mają dużą ochotę do pracy i ją szanują. Wiedzą, że jest dobrze płatna więc się przykładają. Nie mam z nimi też żadnych problemów jeśli chodzi o zachowanie podczas wykonywania obowiązków. Jasno ustalam z każdym na początku zatrudnienia zasady jakie obowiązują i konsekwencje jakie wiążą się z ich naruszeniem. Osadzeni dobrze wiedzą, że należycie mają zachowywać się zarówno w trakcie pracy, jak i poza nią. Mam porównanie z osobami, które zatrudnialiśmy z dużo niższymi wyrokami. Zdecydowanie wolę z wyższymi odsiadkami.
Kpt. Ewa Bartkowska, zastępca dyrektora nie ma wątpliwości, że także osobom, które być może nigdy nie zaznają wolności, należy oferować pracę. - Nie można tych osób skreślać tylko dlatego, że mają takie wyroki – podkreśla. - Brak pracy spowoduje u nich powiększenie deficytów. Przecież oni muszą zorganizować sobie więzienne życie, a praca im to ułatwia. Poza tym dochodzą do tego spłaty zobowiązań pieniężnych z wolności. Takie osoby bardziej szanują pracę, gdyż wiedzą, że im trudniej ją dostać. Muszą wykazać się większą samodyscypliną i zaangażowaniem, gdyż są w grupie podwyższonego ryzyka.
Napisz komentarz
Komentarze