Wycie syren, warkot pilarek i głośne gwizdy towarzyszyły pracownikom firm leśnych podczas protestu w Szczecinku. Nim protestujący doszli pod siedzibę Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, ich przywódcy podczas konferencji prasowej wyjaśnili przyczyny protestu.
Domagamy się godziwej zapłaty za wykonywaną pracę - mówi Mariusz Rakowski, wiceprezes Stowarzyszenia Przedsiębiorców Leśnych Oddział Regionalny w Szczecinku. - Narzucane prze RDLP warunki przetargów umożliwiają powstawanie szarej strefy, a nas pozbawia się możliwości legalnego zatrudniania pracowników.
Stowarzyszenie wielokrotnie podejmowało próby zmiany polityki prowadzonej przez RDLP w Szczecinku, ale bez rezultatu.
Nadal ogłasza się przetargi na wykonywanie ciężkich prac leśnych, podczas których na opłacenie jeden roboczogodziny uzyskujemy maksymalnie 14 złotych - mówi M. Rakowski. - Za te pieniądze nie jesteśmy w stanie zatrudnić pracowników i wyżywić rodzin. Kwota ta nie zawiera wysokich kosztów ponoszonych przez przedsiębiorców leśnych. Problem ten nie dotyczy tylko Szczecinka, dotyczy całej Polski, ale w Szczecinku jest najbardziej widoczny.
Zaraz po konferencji na ulice miasta wyszli przedstawiciele firm leśnych z całej Polski. Około pięciuset osób szło niosąc transparenty i wznosząc okrzyki: chcemy godnie żyć, chcemy doczekać emerytur, a nie rent, domagamy się podwyżek itp. Równolegle związkowcy, jeżdżąc ciągnikami z przyczepami do wywozu drewna z lasu, blokowali drogę nr 11. Na przyczepach umieszczono hasła protestacyjne. Do protestujących pracowników leśnych wyszedł z-ca dyrektora szczecineckiej RDLP Sylwester Major. Na jego ręce protestujący złożyli petycję z żądaniem partnerskiego traktowania przez administracje Lasów Państwowych, likwidacji szarej strefy w lasach, rzetelnej zapłaty za rzeczywista pracę wykonanej w lesie i podwyżek obowiązujących stawek. W tej sprawie protestujący mają zasiąść do stołu rozmów w najbliższy wtorek.
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze